Samotnie, suche stoją bzy.
Kwiat jeden zakwitł na paproci.
Po niebie białe płyną mgły.
Na rozdrożach wisi śmierć.
Łóżka chorych usypiają sny.
Muzyka puste snuje dnie.
Księżyc świeci nad polaną.
Śmieją się nieśmiałe dzieci.
Półka pilnuje pustych płyt.
Długopis zabija kartki biel.